Dodał: The_Corpse
25.07.2016 19:39
Kategoria: Rock
Rozmiar: 427.45 MB
Seed'ów: 0
Leecher'ów: 0
Pobrań: 0
Kondycja:
|
***************************** UWAGA WOLNO IDZIE !!!*****************************
Niewątpliwie zespół Hey należy do grona najlepszych zespołów wszech czasów w polskim rocku. Nie muszę też nikogo przekonywać, że czegokolwiek się dotkną zamienia się w złoto lub w platynę (ba! Nawet poczwórną platynę!). Jednak czy wydanie albumu unplugged o tak nietypowej specyfice także można zaliczyć jako dobre posunięcie? Rozwiązanie zagadki na końcu tekstu.
Suche fakty na temat Hey w tej części recenzji są zbędne, bowiem nijak będą się one miały do tego, o czym będę pisał dalej. Poza tym ich strona na Wikipedii jest długa jak Pisiont Twarzy Grey’a, więc myślę, że tam temat jest w pełni wyczerpany. Wspomnę zatem tylko o tym, że cała zabawa w związku z nagrywaniem tej płyty odbyła się w Filharmonii w Szczecinie marcowym wieczorem anno domino 2015. Na tę potrzebę skład zespołu wzbogacił się o muzyków lokalnej Orkiestry Symfonicznej Filharmonii. Płyta jest mieszanką zarówno starszych, jak i tych najnowszych wydawnictw, dzięki czemu przekrój i różnorodność piosenek jest duża. Co zatem kierowało mną, aby zdobyć się na recenzję tego krążka?
Ludzka ciekawość. Wszak album MTV Unplugged jest jednym z moich ulubionych w wersji bez prądu, toteż koncepcja Hey w filharmonii bardzo mnie zaintrygowała. To, że wynikła z tego wielka sprawa czuć nawet po samej pani Kasi Nosowskiej, która ilekroć wypowie się w skicie między piosenkami, zdaje się mówić bardzo nerwowo i z lekkim zakłopotaniem, a przy tym z wielką świadomością tego, co się wówczas działo. Budowa klimatu rozpoczyna się wraz z Intro, jednak to, mówiąc żargonem kucharskim, jest jedynie amuse-bouche do dalszej konsumpcji. Drugim utworem jest bowiem Chiński Urzędnik Państwowy, który w takiej wersji brzmi oszałamiająco. Moim zdaniem najlepsza piosenka na tej płycie.
Warto w tym momencie parę słów poświęcić szacie instrumentalnej towarzyszącej koncertowi. Wachlarz instrumentów brzmiących na krążku jest bowiem bardzo szeroki, co wzbogaca brzmienie znanych piosenek o nowe doznania. Tak się dzieje chociażby w przypadku Umieraj Stąd, które wprawdzie nie różni się znacznie od oryginalnej wersji, a jest jedynie urozmaicony przez pewne szczególiki. Jednak te drobnostki sprawiają, że odbiór, przynajmniej z mojej strony, jest o wiele bardziej emocjonalny.
A jak jest z utworami, które w porządku chronologicznym znajdują się na samym końcu? Jest dobrze. W przypadku chociażby Do Rycerzy, Do Szlachty, Do Mieszczan atmosfera jest początkowo podbijana przez ciepło brzmiące bębny, do których następnie dołączają oklaski publiczności. Świetnie to razem współgra i pomaga odnieść wrażenie, że człowiek znajduje się w szczecińskiej filharmonii. Dużym plusem jest też wyraźnie zaznaczone przejście od zwrotki do refrenu, czego troszeczkę zabrakło mi w oryginale. Podnosi to całą kompozycję o oczko wyżej i ma się poczucie wejścia w zupełnie inny wymiar doznań. O ciarkach na całym ciele nie wspominając.
W kwestii wokalu nie mam zbyt dużego pola manewru, bowiem pani Kasia była od zawsze jedną z moich top wokalistek na polskim rynku muzycznym. Nie jest to bynajmniej jakaś obsesja czy sajko-fanatyzm, lecz po prostu wielki szacunek i obiektywne stwierdzenie faktów – głos Nosowskiej robi robotę. Pomimo wspomnianej już przeze mnie tremy i stresu, wokal ani na chwilę nie zadrżał, co jest dowodem wielkiego profesjonalizmu i długoletniego stażu wokalistki. Moje uznanie zdobyło szczególnie wykonanie Cudzoziemki w raju kobiet, które wydaje mi się dość ciężką technicznie piosenką, a jednak każda nutka wskoczyła tam, gdzie powinna. Chapeau bas!
Po tym skakaniu z kwiatka na kwiatek nadeszła najwyższa pora, aby usystematyzować parę spraw i podsumować to, do czego doszedłem po przesłuchaniu tej płyty. W założeniu nie chciałem robić zbyt długiej i szczegółowej analizy tego wydawnictwa, gdyż najlepiej przekonać się na własnych bębenkach, młoteczkach i kowadełkach, czy ten album jest dobry. Myślę, że wszystko, co ma w nazwie Unplugged można uznać za coś nietypowego, ciekawego i dobrego, dlatego tak też jest z tym krążkiem. Dla jednych może być to zbyt nachalną próbą nagrania czegoś na siłę, dla innych mistrzostwem wśród płyt koncertowych, jednak jedno trzeba przyznać na pewno: efekt finalny jest zadowalający i czuć profesjonalizm wynikający z faktu obecności orkiestry. Idealna propozycja na letni wieczór, jednak warto się przy niej zatrzymać na dłużej i w pełni skupić się na doznaniach emocjonalnych płynących wprost z Filharmonii w Szczecinie. (Michał Szum)
1. Intro 2:58
2. Chiński urzędnik państwowy 4:44
3. Woda 4:44
4. Lot pszczoły nad tymiankiem 3:21
5. Umieraj stąd! 4:04
6. Do Rycerzy, do Szlachty, do Mieszczan 4:38
7. Kto tam? Kto jest w środku? 4:22
8. Cudzoziemka w raju kobiet 3:15
9. Wilk vs Kot 5:10
10. r.e.r.e. 4:30
11. Boję się o nas 5:19
12. Stygnę 4:59
13. Wczesna jesień 5:25
14. Mimo wszystko 3:59
15. A Ty? 5:36
Baritone Saxophone – Tomasz Duda
Bass – Jacek Chrzanowski
Drums – Robert Ligiewicz
Flute – Tomasz Duda
French Horn – Dmitrij Wdowiczenko, Katarzyna Sułkowska
Guitar – Marcin Żabiełowicz, Paweł Krawczyk
Guitar [Dobro] – Kuba Galiński
Harp – Barbara Stalmierska
Keyboards – Kuba Galiński, Marcin Macuk
Mandolin – Marcin Żabiełowicz
Oboe – Izabela Kokosińska
Percussion – Bogdan Pilak, Dariusz Jagiełło, Jacek Wierzchowski, Wojciech Sobura
Sitar – Tomasz Ragaboy Osiecki
Trombone – Mateusz Kupski, Wojciech Bublej
Trumpet – Dominik Trębski
Ukulele – Paweł Krawczyk
Vocals – Katarzyna Nosowska, Marcin Macuk, Paweł Krawczyk, Wojciech Sobura
POBRAŁEŚ I SIĘ CIESZYSZ ??? POZWÓL WIĘC POBRAĆ INNYM, NIECH TEŻ SIĘ CIESZĄ !!!
INITIAL SEEDING. SEED 14:30-23:00.
POLECAM!!! |